Wśród kilkunastu tysięcy dokumentów zebranych w archiwum Muzeum Katyńskiego znajdują się dziesiątki sądowych postanowień o uznaniu ofiar zbrodni katyńskiej za zmarłych. Jedno z nich jest wyjątkowe...
Po zakończeniu II wojny światowej wiele rodzin ofiar zbrodni katyńskiej zmuszonych było do przejścia upokarzającej procedury uznania ich mężów, ojców czy synów za zmarłych. Odbywało się to na drodze sądowej. W swoich postanowieniach sądy musiały podać datę śmierci danej osoby. W przypadku ofiar Katynia, których ciała zidentyfikowano podczas ekshumacji w 1943 roku, jako datę śmierci przyjmowano najczęściej rok 1941, a więc moment rzekomego mordu dokonanego przez Niemców. Natomiast w kwestii pozostałych ofiar, których miejsca pochówku nie były wtedy znane wpisywano datę zakończenia wojny lub rok po jej zakończeniu, a więc najczęściej 9 maja 1945 lub 1946 r. Wiązało się to z szerzeniem w komunistycznej Polsce „kłamstwa katyńskiego”, a więc obarczania winą za zbrodnię Niemców.
W archiwum Muzeum Katyńskiego przechowujemy kilkadziesiąt tego typu dokumentów. Ale wśród nich jest jedno wyjątkowe postanowienie. Dotyczy ono Wiktora Gajewskiego, a wydał je 26 września 1946 r. sędzia Jan Knach z Sądu Grodzkiego w Nakle nad Notecią na wniosek Heleny Gajewskiej, żony Wiktora Gajewskiego.
W dokumencie możemy przeczytać, że Sąd postanawia:
Stwierdzić zgon Wiktora Gajewskiego, adwokata, urodz. dn. 22 listopada 1899 r. w Nowym Sączu, syna Jana i Emilii, ostatnio zamieszkałego w Nakle. Jako dzień śmierci ustalił dzień 31 grudnia 1943 r. godz. 24.
Bardzo ciekawie sędzia uzasadnia swój wyrok, gdyż uznaje przedstawiony przez żonę fakt powołania Wiktora Gajewskiego do wojska i wzięcia go do niewoli sowieckiej (co sąd wyraźnie podkreśla) oraz osadzenia w obozie w Kozielsku i później zidentyfikowania jego ciała w dołach śmierci w Katyniu.Powołuje się przy tym na niemieckie materiały z ekshumacji. Nie wspomina za to o ustaleniach z sowieckich ekshumacji opublikowanych w tzw. Komunikacie Burdenki.
W dalszej części dokumentu Sąd jeszcze dobitniej podkreśla swoje stanowisko, pisząc:
Powyższe zaś przyjął Sąd za wystarczający dowód co do uznania faktu śmierci męża wnioskodawczyni za niewątpliwy, gdyż wziął przy tem pod uwagę fakt zresztą powszechnie znany, że ekshumacja i rozpoznanie zwłok w Katyniu odbyła się nie tylko przy udziale władz wojskowych niemieckich, ale także delegacji międzynarodowych Czerwonego Krzyża oraz delegacji polskich i to skrupulatnie, tudzież rzeczowo tak, iż wszelkie pomyłki tego powodu wykluczyć należy.
Nadto przyjął Sąd za pewnik, że dokumentu zejścia nie sporządzono, skoro sprawcy tej masowej masakry do tej pory nie są znani. Za dzień śmierci ustalić należało wobec braku bliższych danych ostatni dzień roku, w którym odkryto groby w Katyniu, co miało miejsce w 1943 r.
Jest to jedyny znany nam przypadek podważenia przez Sąd oficjalnej wersji wydarzeń forsowanej przez komunistyczne władze. W każdym punkcie sędzia Jan Knach przytacza fakty i nie ulega sowieckiej propagandzie. Używa też mocnych stwierdzeń pisząc o niewoli sowieckiej do jakiej trafili polscy żołnierze, skrupulatności niemieckich ekshumacji oraz nieustalenia sprawców zbrodni katyńskiej. W tych czasach był to przykład niebywałej przyzwoitości i odwagi.




